trzmiel gajowy
Bombus lucorum
EDIT 29.09.2012: Za poprawienie mojego błędnego oznaczenia bardzo dziękuję Avidalowi. Za wskazówki, jak odróżnić trzmiela gajowego od ziemnego, też.
- nazwa polska: trzmiel gajowy
- nazwa łacińska: Bombus lucorum
- rodzina: pszczołowate – Apidae
- data zrobienia zdjęcia: 16.07.2008
- miejsce: Fort Traugutta
Hmm. Na 95 % to nie jest B. terrestris. Podobnie jak trzmiel sprzed 6 dni. Ale być może czegoś nie wiem; możesz zdradzić, czym się kierowałaś przy oznaczeniu?
W 2008 roku, jak podejrzewam, nie kierowałam się zupełnie niczym, poza wielkością i ogólnym podobieństwem. :( No i wtedy jeszcze byłam przekonana, że trzmiela da się rozpoznać. Teraz już zmądrzałam.
Mówisz, że ten ciut starszy to też nie on? A ostatni może być?
Zwróć uwagę na żółtą przepaskę tułowiową. U trzmiela ziemnego kończy się ona mniej więcej na wysokości nasady skrzydeł. Jeśli zaś sięga wyraźnie dalej, wtedy mamy do czynienia z bardzo podobnym, niemal bliźniaczym gatunkiem – trzmielem gajowym, B.lucorum. Teraz powinnaś sama dać radę. Ujęcia są diagnostyczne.
Wielkie dzięki za wykład, nie miałam o takich niuansach pojęcia. Już wiem. Ten najnowszy z nich to ziemny. Czyli dwa poprzednie są gajowe, nic innego nie wchodzi w grę?
A może moje nieoznaczone trzmiele dałoby się oznaczyć, choć niektóre? [ładnie się uśmiecham]
W wolnej chwili, dłuższej chwili, przejrzę je. Ale nie robiłbym sobie na Twoim miejscu zbyt wielu nadziei. Tu trzeba opatrzenia na dziesiątkach osobników, a najlepiej okazów, doświadczenia. Na Entomo.pl zagląda ktoś, kto faktycznie mógłby pomóc. Być może domyślasz się, kogo mam na myśli.
Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Nie chcę zajmować Ci zbyt wiele czasu, pomyslałam tylko, że może cokolwiek z mojej kolekcji dałoby się oznaczyć bez szczególnego wysiłku (tak jak w przypadku trzmiela ziemnego).
Dawno już nie zaglądałam na Entomo, kiedyś pewnie bym wiedziała kto to, a teraz… dziura w pamięci. Ale nie, nie bedę tam wrzucać swoich zdjęć dla oznaczenia, z wielu rozmaitych powodów.
Oczywiście, szanuję decyzję, nawet jeśli na niej tracisz. Z jednym rzeczywiscie poszło w miarę gładko. Zobaczę, co jeszcze leży w mojej mocy.
Wole być taką Zosią-samosią plus zdawać się na szczęśliwy przypadek. A przy okazji szczęśliwego przypadku (takiego jak Ty :)) czegoś nowego się uczę.
Dzięki wielkie za dobre chęci.
Obyś tylko mnie nie przeceniła. Jestem amatorem jak i Ty. I wielokrotnie korzystam z Twoich wskazówek, mniej lub bardziej ukrytych w opisach.
Nie przeceniam. Powiedziałabym, że poniekąd w tym naszym amatorstwie się uzupełniamy – ja w miarę (bardzo w miarę) znam się na muchach, a Ty na mojej pięcie achillesowej czyli błonkówkach.
Miło mi, że coś z tego, co piszę, przydaje się. :)